Pielgrzymki Menu: Program Pielgrzymki do Częstochowy, Krakowa, Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej - Kronika

 

I dzień - 13.08.95 r. (piątek)
Trzcianka – Częstochowa - Kraków

    Rankiem, 13. sierpnia, druga już grupa osób zaangażowanych w pracę Biblioteki Parafialnej, udała się, samochodami, na przeżycie wspólnej przygody.
    Wyjechaliśmy o 8.00 rano. Pierwszym etapem naszej podróży była Częstochowa, gdzie mieliśmy spotkać się z przewodnikiem naszej wycieczki - ks. proboszczem Andrzejem Szklarskim i razem z nim dojechać do Krakowa. Ks. Andrzej Szklarski szedł z pieszą pielgrzymką do Częstochowy, więc Proboszcza Opel był prowadzony do Częstochowy przez Mariana Żmudzińskiego. Natomiast samochód Uno prowadziła Katarzyna Żmudzińska.
    Do Częstochowy nie zdążyliśmy jednak dojechać na pierwszy z dwóch ustalonych terminów i dlatego też cierpliwość ks. proboszcza została wystawiona na ciężką próbę. Czekając na nas, o godz. 15.00, nie zdążył odebrać swoich rzeczy, które tym sposobem odjechały do Trzcianki. Ks. Andrzej został z małym bagażem podręcznym, ale za to miał wpatrzonych w siebie 9 par ufnych i nieco onieśmielonych oczu trzcianeckich parafian.
    Dalszy etap podróży odbył się w bardzo szybkim tempie i o godz. 19.30 zatrzymaliśmy się w Seminarium Duchownym Ks. Misjonarzy Saletynów przy ul. Koszalińskiej. Tu był nasz postój: noclegi, śniadania i serdeczna atmosfera mieszkańców.
    Późnym wieczorem pozostała część uczestników również przybyła pod umówiony adres i w ten sposób cała grupa znalazła się w komplecie. Pasażerowie pierwszego samochodu: ks. proboszcz Andrzej Szklarski, Lucyna Szilke, Janina Brzozowska, Maria Kęcińska, Anna Jóźwik. Pasażerowie drugiego samochodu: Marian Żmudziński z córką Katarzyną, Amelia Pużyńska, Bogumiła Krysztofowicz z córką Urszulą. Pasażerowie trzeciego samochodu: Edwin Klessa z synem Szymonem, Krystyna Kowalska, Katarzyna Wiśniewska i miły gość z Francji - Jean Christophe Bardat (gość Edwina).

II dzień - 14.08.95 r. (sobota)
Kraków

    Kraków przywitał nas piękną pogodą i zielenią. Ponad godzinę wypoczywaliśmy na krakowskich błoniach, a potem podziwialiśmy panoramę Krakowa i okolic z Kopca Kościuszki. Mieliśmy ochotę wejść także na Kopiec Piłsudskiego, ale wiązał nas czas przyjazdu do klasztoru benedyktynów w Tyńcu. Wyruszyliśmy więc do XI-wiecznego opactwa. Nasz pobyt rozpoczęło wysłuchanie uroczystych Nieszporów o godz. 1500. Po modlitwie, jeden z ojców, przybliżył nam historię oo. benedyktynów i historię Tyńca. Tam też, dzięki hojności mnichów, powiększyły się zbiory Biblioteki Parafialnej. Pobyt w Tyńcu zakończył się wspólną kawą i ciasteczkami.
    Z klasztoru udaliśmy się do kościoła pw. św. Michała Archanioła na Skałce. W tym miejscu zginął męczeńską śmiercią bp Stanisław, zabity przez króla Bolesława Śmiałego 8 maja 1079 r.
    Mieliśmy tez okazję zatrzymać się przy grobach wybitnych Polaków min. Jana Długosza, Karola Szymanowskiego, Leona Wyczółkowskiego, Ludwika Solskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Wincentego Pola.
    Dzień zakończyliśmy wieczornym spacerem po uliczkach Starego Miasta.

III dzień - 15.08.95 r. (niedziela)
    Kraków – Wieliczka – Wadowice

    Świąteczny dzień rozpoczęliśmy od Eucharystii. Tego dnia program naszej wycieczki obejmował wyjazd do Wieliczki i Wadowic. Lekko deszczowa pogoda sprzyjała zwiedzaniu kopalni soli w Wieliczce. Ponad dwie godziny spędziliśmy pod ziemią zachwycając się solnymi jeziorami i kaplicami wykutymi w soli. Największe wrażenie zrobiła na nas kaplica św. Kingi nazywana podziemnym kościołem. Miłym akcentem była orkiestra górnicza, która witała każdą z grup zwiedzających kopalnię. Ostatnim etapem zwiedzania było podziemne Muzeum Żup Krakowskich, gdzie widzieliśmy dawne narzędzia górnicze, bryły soli, znaleziska archeologiczne i zdjęcia oraz wpisy osób, które zwiedzały kopalnię.
    Z Wieliczki pojechaliśmy do Wadowic-rodzinnego miasta Ojca św. Jana Pawła II. Zatrzymaliśmy się przy domu Wojtyłów i obejrzeliśmy wystawę prezentowaną w dawnym mieszkaniu Karola Wojtyły. Razem z innymi, przybyłymi do tego miejsca, ze wzruszeniem spoglądaliśmy na fotografie, przedmioty należące do rodziny i do samego Papieża, oraz na dokumenty: własnoręcznie napisany przez Ojca św. życiorys i prośbę o udzielenie święceń kapłańskich. Skorzystaliśmy też z jednej z niewielu okazji i weszliśmy do kościoła należącego do kontemplacyjnego zakonu męskiego oo. kamedułów. Z podziwem, z zastanowieniem i z odrobiną lęku spoglądaliśmy na wyciszone i zatopione w modlitwie twarze mnichów. Tam też, mogliśmy na własne uszy, przekonać się o niesamowitych właściwościach sali akustycznej-ewenementu na skalę światową-i wypróbować je osobiście.
    Pamiętając wczorajszy spacer po Krakowie i tym razem udaliśmy się na Stare Miasto. Dzięki uprzejmości ks. Jana Kalniuka MS - obecnego rektora saletyńskiego seminarium, przeszliśmy nocą Traktem Królewskim i zabytkowymi uliczkami. Ks. Jan umilał nam czas opowiadaniem ciekawostek z odległej i współczesnej historii. Naszą eskapadę zakończyliśmy-mocno już po tylu wrażeniach umęczeni-o godz. 0.30.

IV dzień - 16.08.95 r. (poniedziałek)
    Kraków – Kalwaria Zebrzydowska

    16 sierpnia spędziliśmy na Wawelu. Do centrum miasta dojechaliśmy tramwajem, a stamtąd wyruszyliśmy do dawnej siedziby królów polskich. Zwiedziliśmy komnaty królewskie, skarbiec, kościół na Wawelu i krypty, w których spoczywają Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki. Schodząc z Wawelskiego wzgórza weszliśmy do kościoła św. Piotra i Pawła, gdzie znajduje się grób ks. Piotra Skargi.
    Następnych kilka godzin spędzaliśmy indywidualnie. Każdy sam mógł zwiedzić Kościół Mariacki i ujrzeć chociaż część ołtarza Wita Stwosza, spacerować po Sukiennicach i na własny sposób umilać sobie czas.
    Na kolejną atrakcję nie musieliśmy długo czekać. Razem z byłym proboszczem naszej parafii, ks. Czesławem Hałgasem MS pojechaliśmy do Kalwarii Zebrzydowskiej. Na własne oczy ujrzeliśmy kościół, który Ojciec św. podniósł do godności bazyliki i cudowny obraz kalwaryjskiej Madonny. Spróbowaliśmy tez wejść na jedną z dróżek Kalwarii, ale ze względu na późną porę i brak przewodnika, po chwili wspinaczki zeszliśmy do herbaciarni, gdzie patrząc na rozgwieżdżone niebo i światełka miasta, spędziliśmy wspólnie bardzo miły wieczór. Zachwyceni Kalwarią Zebrzydowską wracaliśmy radośni do Krakowa, myśląc o minionym dniu pełnym wrażeń.

    

V dzień - 17.08.1995 r. (wtorek)
Kraków – Zakopane – Kraków

    Skoro świt o 7.30 rano ruszyliśmy do Zakopanego. Przez szyby samochodów podziwialiśmy piękno krajobrazu. Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy był kościół zbudowany jako wotum wdzięczności za ocalałe życie Ojca Św. 13 maja 1981 r. pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej. Cudowna architektura kościoła oczarowała wszystkich. Piękno kościoła jak refren wracało bardzo często tego dnia w naszych rozmowach i myslach. Drugim punktem programu był wyciąg krzesełkowy, którym wjechaliśmy na Butorowy Wierch, patrząc na okolicę z lotu ptaka. Mimo, że pogoda nie była dla nas tego dnia dość łaskawa i nie mogliśmy ujrzeć gór, które tonęły spowite w gęstej mgle, to widoki były urocze i atrakcja przejazdu bardzo duża. Z wyciągu udaliśmy się do Doliny Kościeliskiej, skąd wyruszyliśmy do Jaskini Mroźnej. Z kolei zwiedziliśmy Jaskinię Smoczą wspinając się przy pomocy łańcuchów.
    Spacer po Krupówkach zakończył naszą jednodniową wyprawę do Zakopanego.

VI dzień - 18.08.1995 r. (środa)
    Kraków – Oświęcim - Wrocław – Trzebnica - Trzcianka

    Nie zorientowaliśmy się, kiedy minął czas naszego pobytu w Krakowie i nadszedł dzień odjazdu. Wyjechaliśmy wcześnie rano, chcąc wzbogacić naszą podróż o pobyt w Oświęcimiu i we Wrocławiu. Udało się. Będąc w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu widzieliśmy bloki, w których przebywali więźniowie, ścianę śmierci, celę św. Maksymiliana Marii Kolbe, krematorium, zdjęcia i dokumenty świadczące o charakterze tego miejsca. Atmosfera powagi i smutku udzielała się wszystkim, którzy chodzili uliczkami „miasta śmierci”.
    Z Oświęcimia pojechaliśmy do Wrocławia, chcieliśmy bowiem obejrzeć Panoramę Racławicką i odbyć przejażdżkę statkiem pasażerskim po kanałach Odry. Tu również sprzyjało nam szczęście. Bilety na Panoramę Racławicką wykupiła nam wcześniej Bina – siostra Krystyny Kowalskiej – Albina Szczudło, która w tym czasie mieszkała i pracowała we Wrocławiu. Zarówno Panorama Racławicka jak i przepłynięcie statkiem na długo pozostaną w pamięci. Każdemu przydała się lekcja historii i relaks na wodach Odry.
    Już w drodze powrotnej podjęliśmy decyzję ubogacenia wyjazdu o jeszcze jedno miejsce - Trzebnicę. Zatrzymaliśmy się więc przy bazylice św. Jadwigi Śląskiej i dzięki uprzejmości diakona, zwiedziliśmy ten przepiękny zabytek, poznaliśmy historię życia św. Jadwigi, wysłuchaliśmy opowieści o tym, co działo się w Trzebnicy na początku XIII w.
    Po tych emocjach odbyliśmy ostatni już etap naszej podróży z Trzebnicy do Trzcianki. W domu byliśmy o godz. 0.30. Tak zakończyły się nasze tygodniowe wakacje. Trwały zaledwie tydzień, ale wspomnienia zostaną na bardzo długo.

Anna Jóźwik